Czy zawsze reagujecie np. odciągając, przytrzymując rękę, gdy wasze dziecko bije drugie, szczypie gryzie itp. czy są jakieś sytuacje że pozwalacie i nie reagujecie?
Czy zawsze reagujecie np. odciągając, przytrzymując rękę, gdy wasze dziecko bije drugie, szczypie gryzie itp. czy są jakieś sytuacje że pozwalacie i nie reagujecie?
Mowa o rodzenstwie czy nasze dziecko plus inne?
Daniel Ikenna 30.05.2010, Obinna Samuel 18.11.2011, Celestin Ejike 01.08.2014
Jeszcze nigdy nie zdążyłam przytrzymać/złapać ręki przed faktem. Za szybki jestale reaguję zawsze, nawet między rodzeństwem, bo przy różnicy wieku 3 lata jest zbyt nierówny układ sił
![]()
Mowa o moje dziecko plus inne. W tej konkretnej sytuacji córka nie biła tylko została uderzona. Matka chlopca nie reagowała. No ona czasem reaguje czasem nie dość wybiórczo oceniając ze swojego punktu widzenia czy syn słusznie czy nie uderzył.
Sent from my Lumia 800 using Tapatalk
Nigdy nie zdażyło mi sie żeby moje dziecko uderzyło inne. Nie mniej - gdyby tak sie stało - reagowała bym zawsze. Nie uznaje przemocy w żadnej postaci. A już ocenianie czy słusznie czy nie słusznie?? Jak zupa za słona to mąż ma prawo uderzyć bo to będzie słusznie? Ale reakcja na bicie to u mnie jest zatrzymanie ręku, tylko tłumaczenie dlaczego tego robić nie należy.
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
A to można uderzyc słusznie?
Ja zawsze reaguję, nie zawsze uda mi się przed faktem, ale zawsze tłumaczę że nie wolno używać przemocy...
Maks 23.02.2010, Krystek 06.07.2012 i Olusia 16.07.2015
Ja niestety mniej reagowalam przy moich dzieciach ostatnio, chcialam zobaczyc jak to jest gdy rozwiazuja konflikty samemu z moja niewielka werbalna pomoca i coz, niedawno sredni syn bez ceregieli zrzucil na placu zabaw dziewczynke w wieku Cece, z kreciolka. Moi niestety malo APowi jesli chodzi o bijatyki i konsekwencje. No i ja kaze przeprosic.
Daniel Ikenna 30.05.2010, Obinna Samuel 18.11.2011, Celestin Ejike 01.08.2014
A w sytuacji kiedy zachowanie może być odebrane jako prowokacja do uderzenia bo również padły tego typu argumenty.
Jak reagować w sytuacji właśnie kiedy matka nie reaguje gdy syn bije. Zwracać się do niego, podejmowane próby nie dały rezultatu. Rozdzielić? Tylko kiedy jest fajna zabawa ciężko to zrobić.
Sent from my Lumia 800 using Tapatalk
Reaguję zawsze bardzo ostro.
Tzn żadnych przemocy, nawet w zabawie nie uznaję. Jeśli zabawa ma charakter przemocowy, i jest to akceptowane przez obie strony to ok, ale jeśli polega na tym że jedno dziecko testuje wytrzymałość drugiego, lub próbuje je rozdrażnić (popychając, klepiąc itp.) to reaguję natychmiast hasłem o nietykalności cielesnej. Że można przekroczyć ją wyłącznie wtedy, gdy druga strona wyrazi na to zgodę.
Czasem krzyknę, czasem rozdzielę, czasem zadam im inne, wspólne zadanie.
Z obcymi mamami nie mam problemu, u nas takie się nie zdarzają, wszystkie okoliczne dzieci wiedzą, że na moim podwórku ja rządzę i ja ustalam warunki. I wszystkie dzieci (a bywa ich dużo) nauczyły się akceptować te warunki. Jeśli zdarzy się nowe dziecko, które próbuje wprowadzić swoje zasady - reaguję równie ostro - alb się dostosuje, albo idzie do swojego domu. Zazwyczaj jak przychodzi następny raz, już nie dyskutuje.
Dzieci są nauczone bawić się bez zachowań przemocowych, więc często nie muszę reagować. Ostatnio młody testuje wytrzymałość siostry w ten sposób, zawsze wie, że jest na przegranej pozycji. Przejdzie mu wkrótce
Jeśli matka nie reaguje - reaguję ja mówiąc do agresora - nie pozwalam bić mojego dziecka. Wystarcza i nie wyobrażam sobie, że ktokolwiek miałby się do mnie doczepić - nie wychowuję obcych dzieci, nie tłumaczę im swojego złego zachowania, tylko ustalam jasną granicę co do mojego dziecka.
Ostatnio edytowane przez gdzie-idziesz ; 10-04-2016 o 12:01
Zawsze reaguje i reagowalam. Nie pozwalam na bicie. To nie jest rozwiazanie. Nie rozumiem przyzwolenia na bicie.
Male dzieci najczesciej nie wiedza, ze sa inne sposoby, bo rodzice nie reaguja i nie tlumacza. Nie raz widzialam zdziwienie na twarzy dziecka, kiedy prowadzilam jego raczke mowiac "nie wolno bic, wolno glaskac". Zdecydowana wiekszosc dzieci poprawia zachowanie po pierwszym tlumaczeniu.
Najczesciej wystarczy zwrocic uwage, jesli to nie wystarczy lub atakujacy jest agresywny przytrzymuje, odsuwam, wchodze miedzy dzieci. Stanowczo wyrazaam swoja dezaprobate do zachowania agresora i zajmuje sie poszkodowanym.
Starsze dzieci, czasem nie chca przestac i potrafia byc zlosliwe, a nawet agresywne, ale wystarczy okreslenie pozycji - jestem wieksza, silniejsza i madrzejsza, znam wiele sposobow na zalatienie tej sprawy i utrudnienie zycia, i odpuszczaja.
Reaguje zawsze. Nie przynosi to najmniejszego efektu (mówię o bojkach między rodzeństwem).
A.02.2010 T.06.2012
zawsze reaguję, nie uznaję przemocy.
Nie widziałam, żeby moje dziecko pobiło inne (cudze) dziecko, ale niestety między rodzeństwem zdarza się to często.
Reaguję, rozdzielam, tłumaczę - wierzę, że kiedyś zaskoczy.
Dwie małe M.: starsza i młodsza, a także - podróże z dziećmi w plecaku
http://wpodrozyprzezzycie.wordpress.com/
Sytuacja była dla mnie zaskoczeniem, zawsze każdy z rodziców reagował na zachowanie dziecka odpowiednio, chyba mam tez żal do siebie że nie postawiłam jasno granic i naraziłam córkę na nieprzyjemne doświadczenie. Gdyby to było na moim terenie pewnie całe spotkanie wyglądało by inaczej. Wiadro zimnej wody!![]()
bylo tak zle?
Nie, aż tak źle nie było to były pojedyncze ruchy ręką mające chyba na celu zadrapanie, ale córka ma wylew do oka i chyba teraz sobie uświadomiłam jak mogą być niebezpieczne takie sytuacje i rozczarowanie znajomą, że nie reagowała. Zawsze opowiadała mi że jej syn jest taki pokrzywdzony bo inni go zaczepiają a jak on uderzy to wtedy inne dzieci płaczą. Teraz doświadczyłam tego jak to wygląda, że to z jej strony nie ma reakcji.
Sent from my Lumia 800 using Tapatalk
Ostatnio edytowane przez wolna ; 10-04-2016 o 18:49
To ja z innej strony o biciu... Moje dzieci nie są święte, tłuka się między sobą niemiłosiernie, zdarzyło sie Hani uderzyć inne dziecko, ale racej były to sporadyczne przypadki i wyjaśnione przeze mnie. Ostatnio nie ma tego problemu. Ale ja mam problem z jednym chłopcem w szkole u moich dzieci. Chłopiec bije inne dzieci, dusi je. Hania mi się poskarżyła, poprosiłam ją żeby porozmawiała z tym chłopcem, wyjaśmiła mu, że jest to dla niej niemiłe i ją boli. Zero efektu. Powiedziałam tez Hani że można porozmawiać z jego rodziacami i że jak ich spotkam to z nimi porozmawiam. Osobiście rozmawiałam z tym chłopcem żeby przestał dusić Hanie. I ostatnio... Hana spotkała ojca tego chłopca w szatni. Poskarzyła mu, że Michał ją bije i wiecie co on jej odpowiedział? Że tak to juz jest, że chłopcy biją dziewczynki.... no ręce mi opadły. Hania zwróciła mu uwage, ze Michał przeszkadza też wychowawczyni na lekcjach na co ten jej odpowiedział, że to nie jest jej sprawa.... I jeszcze tłumaczy mojemu dziecku, że Michał pobiera w domu lekcje jak się źle zachowywać. Słuchajcie co ja mam z tym zrobić? Bo mi naprawdę witki opadły
Wychowawczyni wie o problemie?
Sent from my Lumia 800 using Tapatalk
Marta - u nas podobna sytuacja. Kuba od dłuższego czasu spotyka na swojej drodze kolegę...który to kolega raz na jakiś czas go uderzy... razem są w szkole (na szczęście nie w jednej klasie), razem chodzą na świetlicę, obiady, karate, basen i bieganie...
Prosiłam Kubę aby unikał tego kolegi, nie gadał z nim...
wszystko na nic...kolega nie odczepił się od Kuby...
moja cierpliwość się skończyła...
na basenie porozmawiałam z trenerem, że tak dalej być nie może...uspokoiło się...
na bieganiu, tak samo, uspokoiło się...
i wydawało się, że jesteś my na prostej...az do dnia, kiedy Kuba powiedział, że kolega uderzył go w brzuch na świetlicy...i pani kazała Kubie iść do czytelni a ten kolega został (!)
poszłam na świetlicę, powiedziałam, że albo zrobią porządek z tym chłopcem albo ja zrobię porządek...ale to nie będzie miłe dla nikogo...w tym dla szkoły również...kolega dostał uwagę do dziennika, została powiadomiona wychowawczyni i dyrektor szkoły...Panie na świetlicy kolejnego dnia zapewniały mnie, że Kuba jest bezpieczny itp., ja powiedziałam, że nie może być tak, że ofiara ma ustępować komuś, kto stosuje przemoc.
Na razie spokój. Jeżeli znowu się coś zacznie zamierzam: rozmawiać z dyrektorem, pedagogiem, zawiadomić Kuratorium. Jak nie zadziała podejmę kroki prawne. Na razie nie wytoczyłam armat, ale nie zawaham się ich użyć. Nikt nie ma prawa bić mojego dziecka.
Ostatnio edytowane przez Monika ; 13-04-2016 o 19:27 Powód: cenzura
Monika, mama Kubaśki vel Kubusia i Basi
(*) "Would you know my name if I saw you in Heaven? Would it be the same if I saw you in Heaven? I must be strong and carry on" (Eric Clapton)
Marta to jakaś masakra! Mój mąż podszedł by do tego chłopca i na ucho mu wyszeptał, że jak będzie się tak zachowywał to w nocy przyjdzie do niego diabeł i zje mu mózg. Albo coś w tym stylu. Ewentualnie coś równie dziwnego o jego tacie. Ja pewnie bym poszła do dyrektora. Obawiam się, że rozwiązanie m byłoby skuteczniejsze.
Miśka jest jeszcze mała ale jak dzieci nie chcą się z nią bawić na jej warunkach to potrafi uderzyć. Zawsze reaguje i tłumacze, przepraszam. Ale ja nauczył starszy siostrzeniec, który potrafił ja strzelić z plaskacza. Jego nauczył kolega z przedszkola i podwórka, którego mama uważa, że dzieci powinny radzić sobie same.
Z tym chłopcem generalnie jest problem, sprawa jest świeża więc wzbudza we mnie dośc żywe emocje. Oczywiście, że powiem wychowawczyni, niestety ten chłopiec jest dość problematycznym dzickiem. Jak widać problemy biorą się od rodziców... Nie wiem co mam jeszcze zrobić? Nasłałam mojego m na ojca tego chłopca, ale podejrzewam, że to niewiele da. Już raz miałam z tym ojcem awanturę tylko że w innym temacie. Mam ochotę pozbyć się go po prostu z klasy Ali i Hani.... Mam ku temu metody, nie wiem czy się uda, ale powiem Wam że podjeście rodziców.... w głowie mi się nie mieści...
Wiesz MASZ ja też uważam, że dzieci powinny radzić sobie same, ale są pewne granice. Tą granica jest przemoc. To właśnie dlatego Hania zwróciła się do ojca tego chłopca. W tej sytuacji bedę musiała jednak interweniować.
Ostatnio edytowane przez MartaS ; 10-04-2016 o 16:32